niedziela, 7 lutego 2021

EM jak EMOCJE

 


Do napisania tego postu zainspirowała mnie książka Hani Sywuli pt. „W głowie się poprzewracało”. Autorka jest promotorką dbania o zdrowie psychiczne i twórczynią kanału psychologicznego „Hania Es”. Duża część tej książki dotyczy emocji i ich ogromnego wpływu na nasze życie. Tak więc dziś będzie emocjonujący, a raczej emocjonalny post.


Teoria to nie wszystko

W liceum byłam w klasie pedagogiczno-humanistycznej i miałam takie przedmioty jak pedagogika i psychologia. Nie pamiętam, dlaczego ale pani pedagog, która prowadziła te lekcje poprosiła mnie bym zreferowała klasie zagadnienie uczuć i emocji. Na podstawie licealnego podręcznika i tego co znalazłam w bibliotece starałam się wytłumaczyć temat koleżankom i kolegom (było ich chyba trzech). Teoretycznie byłam dobrze przygotowana, klasa zrozumiała omawianą lekcje. Po raz drugi mówiłam o emocjach na maturze i dostałam celujący. Niestety choć w teorii nie miałam z emocjami problemu to w życiu sobie z nimi nie radziłam. Nie ja jedyna, gdyż wiele osób ma z tym problem.  Nie uczono nas radzenia sobie z emocjami, a nawet zakazywano nam je wyrażać. Skutkiem tego  często mamy kłopot, by właściwie je określić, o nich mówić, czy też zapanować nad nimi. 

EEEE....EMOCJE

Zazwyczaj wyróżnia się cztery podstawowe emocje: strach, złość, smutek i radość. Jednak często w literaturze psychologicznej wymienia się ich więcej. Ja do grona najważniejszych dopisałabym zdziwienie, wtręt i wstyd. Do każdej z wyżej wymienionej można dopisać wiele synonimów. Tak więc strach to inaczej lęk, obawa, przerażenie, natomiast radość nazywamy: szczęściem, rozbawieniem i euforią. Lista określająca stany emocjonalne jest długa. Można zauważyć, że tylko jedna główna kategoria jest dla nas przyjemna (radość). Zdziwienie w zależności od sytuacji bywa różnie nacechowane. Niestety przeżywanie pozostałych pięciu wymienionych jest dla nas przykre. Emocje, mimo że dotyczą głównie sfery psychicznej mają ogromny wpływ na nasze ciało. Sama mimika twarzy często zdradza to co przeżywamy. Oczy, brwi i usta w charakterystyczny sposób pokazują nasz smutek, wstręt czy radość. Kolejnymi cielesnymi oznakami emocji są nasze ruchy, natężenie i barwa głosu a nawet kolor cery. Ciało także reaguje na emocje w ukryciu poprzez wydzielanie hormonów (serotoniny, endorfin adrenaliny i kortyzolu) co wpływa na np. na układ krwionośny czy trawienny.

Emocje mają często tak duże natężenie, że pod ich wpływem możemy przestać działać zdroworozsądkowo, bardzo silne emocje wyłączają poczytalność. Z drugiej strony to dzięki emocjom jesteśmy empatyczni wobec innych, dlatego pozbawieni możliwości ich odczuwania socjopaci dopuszczają się okrutnych zbrodni. 

"ADA TO NIE WYPADA..."

W naszym społeczeństwie często o wyrażaniu emocji myśli się negatywnie i wręcz zabrania się tego. Dla przykładu płacz, który zazwyczaj oznacza smutek czy złość i jest doskonałym wentylem ujścia tych emocji bywa krytykowany. Od małego słyszymy „nie rycz, nic się nie stało”. Dotyczy to w szczególności chłopców „nie becz jak baba”, panuje bowiem przekonanie, że „płacz” jest oznaką słabości i „chłopaki nie płaczą”. Natomiast dziewczynkom „zabrania się” okazywania złości. Bywa nawet tak, że krytykowane jest pokazywanie radości. Śmiejąc się słyszymy: „co się cieszysz jak głupi? ”lub „nie podniecaj się tak”. Odnoszę wrażenie, że jedyną emocją na jaką się zezwala, a nawet nakazuje jej wyrażania jest wstyd. Nie raz, i nie dwa mówiono do nas: „wstydź się” , „nie wstyd Ci?”
Poza tym za okazywanie emocji często jesteśmy karani, obrażani lub oczekuje się od na przeprosin. Jednym z wielu moich wspomnień tego dotyczących jest zdarzenie ze szkoły podstawowej. Mimo, że jest ono dla mnie bolesne napiszę o nim, żeby terapeutycznie pomóc mojemu wewnętrznemu dziecku. 
Sytuacja miała miejsce w nauczaniu początkowym. Pani zawołała mnie do biurka i zaczęła przeglądać ćwiczenia. Okazało się, że miałam w nich braki. Nauczycielka nie postawiła mi za to oceny niedostatecznej, lecz kilka pał. Pamiętam, że przy każdym ćwiczeniu stawiała 2 (wtedy była to najgorsza ocena). Z każdą czerwoną dwóją zmieniały się moje emocje. Smutek (dostałam pałę), przeszedł w strach (co powiem rodzicom), a lęk zamienił się w złość (kilka pał za ćwiczenia). Gdy moje emocje sięgnęły zenitu wyrwałam Pani książkę, porwałam i uciekłam do domu. Nauczycielka bezskutecznie trochę się ze mną poszarpała próbując mnie zatrzymać. Przyszłam do domu, w którym byli rodzice, nie pamiętam rozmowy z nimi natomiast rezultat był taki, że zostałam odprowadzona do klasy, gdzie musiałam stanąć na środku i przeprosić za moje zachowanie Panią i kolegów. Czułam wtedy wielki wstyd i to była emocja, którą w tamtej sytuacji otoczenie ode mnie oczekiwało i akceptowało. Spuścić głowę, przeprosić i przyznać się do złego zachowania. Prawdopodobnie gdybym dostała jedną dwóję usiadłabym w ławce i nie byłoby afery.
W dzieciństwie poczucie wstydu często mi towarzyszyło. Dlatego bardzo staram się unikać słowa wstyd w stosunku do moich dzieci.


DZIECI PEŁNE EMOCJI

Małe dzieci okazują emocje automatycznie. Wszystko można wyczytać z ich twarzy i zachowania. Maluchy pokazują swoje emocje bez zastanawiania się czy to wypada. I tu wkraczamy My - dorośli i często staramy się skłonić dziecko do zaprzestania płaczu, wrzasku czy innego denerwującego nas zachowania. Jeżeli jesteśmy fanami poradników o wychowaniu i mamy cierpliwość to próbujemy ugodowo udobruchać dziecko. Gdy nasza cierpliwość jest wątła lub mamy dyktatorski styl wychowania sami reagujemy emocjonalnie. I się kręci… dziecko wrzeszczy, rodzic wrzeszczy, czasem rodzic przesadzi i poszarpie, maluch wyje. Jeśli dziecko jest starsze często dochodzi do tzw. „pyskówki” i lecą słowa, które potrafią zaboleć. 
W naszym domu bywa bardzo emocjonalnie. Dotyczy to zwłaszcza nastolatka z ADHD. Młody ma duży problem radzeniem sobie z emocjami. Bardzo szybko się denerwuje i jego ataki złości bywają wyczerpujące. Do tego dochodzą charakterki rodziców (niestety nie należę do oazy spokoju) i siostry. Czasem w naszym domowym kotle bardzo wrze. Ciągle kombinuję, żeby ograniczyć te kłótnie. Czytam poradniki, oglądam, słucham, konsultuję się z psychologami i lekarzami. Najłatwiej udaje się nam wypracować metody radzenia sobie ze smutkiem i strachem. Najtrudniej jest z opanowaniem złości. Myślę, że obecnie sytuacje utrudnia nam pandemia i nadużywanie elektroniki. Ważne jest mieć świadomość (i nauczyć jej dzieci), że przeżywanie emocji jest ok, natomiast okazywanie ich nie może być krzywdzące dla nas samych ani otoczenia. Mam nadzieję że, przyjdą dni, kiedy w mojej rodzinie wyrażanie emocji nie będzie wiązało się z poczuciem, że sobie nie radzimy. Na koniec polecam dwie fajne bajki o emocjach „W głowie się nie mieści” i „Emotki”.

NIECH MOC BĘDZIE Z NAMI!!!


M - jak miłość i małżeństwo

  Siódmy październik jest w moim kalendarzu szczególnym dniem, ponieważ tego dnia w 2006 roku brałam ślub. Nie jestem szczególnie przesądn...