Odkąd wyszłam za mąż praktycznie każde święta spędzałam w rozjazdach odwiedzając rodzinę z obu stron. Nie ukrywam, że takie świętowanie było dla mnie męczące, gdyż w gościach nie zawsze można zachowywać się swobodnie (np. pójść na drzemkę) i błogo leniuchować. Poza tym ze względu na bezglutenowego syna mimo statusu gościa piekłam i przygotowywałam świąteczne potrawy. Ludzie którzy mnie znają wiedzą, że za kuchnią nie przepadam. Natomiast ci którzy znają mnie jeszcze bardziej wiedzą, że jestem z natury perfekcjonistką. Więc z reguły robię wszystko wg. zasady nie "chcem, ale muszem", bo "co ludzie powiedzą". (Pracuję nad sobą by już tak nie robić między innymi podczas sesji psychoterapii). No i nie ukrywajmy temperatura w czasie rodzinnych biesiad bywa tak różna jak podczas polskiej wiosny.
Tak więc już od dawna marzyłam o świętach bez wyjazdów i "napinki", spędzonych leniwie tylko we czwórkę. No i proszę, w tym roku mogę do siebie powiedzieć "chciałaś głupia babo, to masz". Oczywiście nie o takich świętach dla siebie i bliskich marzyłam. Nie pragnęłam izolacji, uczucia strachu podsycanego ciągle aktualizowaną statystyką ofiar wirusa. Poza tym mimo, że nie jestem gorliwą katoliczką to w święta odczuwam potrzebę pójścia do kościoła i przyjęcia sakramentów. Co prawda są transmisje nabożeństw on -line, ale to tak jak oglądać koncert - można słuchać, można śpiewać, lecz atmosfery nie poczujesz.
Patrząc za okno najbardziej żal mi dzieci, gdyż od prawie miesiąca siedzą zamknięci w domu. Są pozbawieni możliwości biegania i zabawy na świeżym powietrzu. Mają nikły kontakt z rówieśnikami i coraz bardziej tęsknią za "normalną" szkołą.
Ale jest, jak jest i na izolację z powodu ataku niewidzialnego gołym okiem wroga nie mamy wpływu.
Więc postanawiam zająć się tym na co mam wpływ i tak jak obiecałam w poprzednim wpisie podzielę się z Wami moimi sposobami na fajne spędzanie czasu i czerpanie radości z życia w tym trudnym okresie.
Ograniczam słuchanie i czytanie wiadomości na temat pandemii.
Staram się dużo robić, mało myśleć.
"Karmię się" wszystkim co pozytywne.
Staram się też dostrzegać pozytywy sytuacji. Cenie sobie zaradność finansową męża, 63 metry z balkonem i to, że pies nie korzysta z kuwety.
W mojej top liście "umilaczy" czasu znajdują się:
1. "Przyjaciele"- kultowy serial komediowy z przed 25 lat (znajdziesz w necie i TV)
2. "Uwaga! Naukowy bełkot" - kanał na YouTube (https://www.youtube.com/channel/UC_7PqixGIdE-jjoHKMPYpGA)
3. "Polimaty 2" - kanał na YouTube (https://www.youtube.com/user/Polimaty/about)
4. Joga na You Tube Małgorzata Mostowska
5, Żyj pozytywnie ze Skalską (https://www.youtube.com/channel/UCWSrcKORr6Wly2RTHAZt_dQ)
6."Depresjologia" i "Optymizm mimo wszystko"- Agata Komorowska ( książki także w wersji audio)
7. "Dwóch papieży", "Historia małżeńska" - filmy (Netflix)
8. "Cankazone", "Dominium", "Wsiąść do pociągu" (moje ulubione planszówki)
9. Skype, (aplikacja do telekonferencji przy piwku z koleżankami ;-))
10. Kurnik (strona z grami on-line)https://www.kurnik.pl/)
Dziś kończąc mój post chcę Wam życzyć wszystkiego najlepszego w te Święta. Zdrowia, zdrowia
i jeszcze raz zdrowia. Trzymajcie się ciepło .
Niech MOC BĘDZIE Z NAMI!!!