niedziela, 22 listopada 2020

WYLUZUJ - jak to łatwo powiedzieć


Wyluzuj, wszystko będzie dobrze, myśl pozytywnie, poluzuj gumę w gaciach. Takie frazesy możemy słyszeć od innych i takie mantry powtarzać do lustra. Niestety „wrzucić na luz” nie jest tak prosto, zwłaszcza gdy z natury jesteś perfekcjonistą lub opierasz własne poczucie wartości na opinii innych. Więc co zrobić, gdy notorycznie doświadczasz wyniszczającego działania stresu?


Jak radzić sobie ze stresem?

NIE WIEM!!! Gdybym wiedziała, nie byłabym wiecznie zestresowana. Jednak mimo wszystko ciągle próbuję robić coś, co mi pozwoli, choć trochę przestać się spinać i napinać, by nie umrzeć ze stresu. Napiszę Wam o tym, co robię, by sobie pomóc i to, co radzą w tej kwestii inni.
Oczywiście nie podam wam uniwersalnego leku na całe zło.

Każdy z nas jest inny — jedni relaksują się, odpoczywając, inni wtedy, gdy są aktywni. Na jednych medytacja będzie działać wyciszająco, dla drugich irytująco. Niemniej jednak postaram się podzielić tym, co uważam za skuteczne i pomocne w walce ze stresem.


Z kim przestajesz, takim się stajesz.

W każdym porzekadle jest odrobina prawdy. Warto więc (w miarę możliwości) unikać ludzi, miejsc i sytuacji, które w nas wywołują stres. Ludzi, którzy lubią straszyć i siać katastroficzne wizje lub atakować i poniżać. Przebywanie z toksycznymi ludźmi, którzy, niczym wampiry wysysają energię, jest stresogenne.

Oczywiście nie da się wszystkich takich ludzi wyeliminować ze swojego otoczenia. Bardzo często bywają nimi współpracownicy, a nawet członkowie rodziny. Warto jednak asertywnie zabraniać im kierowania w naszym kierunku negatywnych komunikatów. Krótko mówiąc, należy kończyć stresujące dyskusje i nie pozwalać, by nas obrażano.

To samo tyczy się miejsc i sytuacji. Pamiętam, że kiedyś wybrałam się z koleżanką na zajęcia zumby. Ponieważ mam złą koordynację miałam duży problem z wykonaniem sekwencji tanecznych ruchów. Całe zajęcia stresowałam się swoimi nieskoordynowanymi ruchami, które w niczym nie przypominały seksownych ruchów prowadzącego. W efekcie po zajęciach zamiast naładowana pozytywnymi endorfinami wyszłam zestresowana i zdołowana. Teraz chodzę na jogę prowadzoną przez fizjoterapeutkę w towarzystwie sympatycznych starszych Pań. Podobnie źle się czuję w „eleganckich” miejscach typu SPA czy butik z drogimi rzeczami. Unikam, więc takich miejsc, by nie zastanawiać się nad tym, co ta Pani myśli patrząc na mój koślawy chód, czy słuchając mojej bełkotliwej mowy.

Niestety, przesadziłam z unikaniem stresujących sytuacji i miejsc, rezygnując z aktywności zawodowej. Na szczęście doszłam do wniosku, że czas opuścić strefę komfortu i ruszyłam (zdalnie) na poszukiwanie zajęcia. Pamiętając o moim problemie ze stresem, zanim zajęłam się poszukiwaniem pracy, poszłam na terapię.


Kiedy rozmowa z przyjaciółką to za mało.

Jeżeli ktoś nie miał do czynienia z terapeutą, to być może psychoterapia kojarzy mu się z kozetką, na której opowiadamy swoje życie, a terapeuta, kiwając się, przysypia. Można też mieć wyobrażenie terapii, jako hipotetycznego seansu cofającego nas do zablokowanych wspomnień z dzieciństwa pełnych traumatycznych wynurzeń.

Natomiast współczesną psychoterapię można określić jako leczenie poprzez rozmowę ukierunkowaną na zmianę zachowania. Rozmowa z terapeutą różni się od tej z koleżanką, gdyż nie polega na udzielaniu porad, pocieszaniu, czy trzymaniu za rękę, Cytując psychoterapeutkę Joannę Piekarską: "rozmowa terapeutyczna pomaga uświadomić sobie, z czego wynikają aktualne kłopoty, dostrzec powtarzające się schematy oraz utrudniające życie przekonania i zastanowić się, czy chcemy je zmieniać. A jeśli tak, to, w jakim kierunku mają iść te zmiany".

Psychoterapia bywa trudna i emocje po każdej sesji bywają inne. Bywa tak, że po jednym spotkaniu jestem pełna energii, optymizmu i chęci do działania, a po następnym płaczę targana silnymi emocjami.

Terapeuta może dostrzec u pacjenta głębsze problemy wymagające interwencji psychiatry. Przypominam psychiatra to lekarz — nie wstydźmy i nie bójmy się do niego pójść, bo to czasem jedyny sposób, by uratować swoje zdrowie i życie.

Pamiętajmy także o naszych dzieciach (szczególnie nastoletnich), one coraz częściej mają problemy psychiczne. Nie bagatelizujmy humorów nastolatka, gdyż jak pokazują statystyki, rośnie liczba samobójstw u dzieci i jednocześnie maleje wiek, w którym je popełniają. Obecny czas izolacji rówieśniczej i kontaktów "online" sprzyja powstawaniu zaburzeń emocjonalnych.
Niestety dużym problemem w Polsce jest dostępność do terapii psychologicznej i leczenia psychiatrycznego. Kolejki na NFZ są bardzo długie, najgorzej jest chyba z psychiatrami dziecięcymi, gdyż ich po prostu brakuje. Dlatego nawet do gabinetów prywatnych są kolejki, a wizyta dużo kosztuje.

Mimo to nie należy zwlekać z terapią, gdyż problemy emocjonalne uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, wpływają na nasze zdrowie czy zagrażają życiu. Ja terapię kontynuuje od prawie roku i czuję jej pozytywne efekty.

Samopomoc babska

Każdego dnia możesz zrobić nawet najmniejszą rzecz, by się zatroszczyć o siebie i zniwelować stres. Sposobów na to podobnie jak przyczyn stresu jest wiele. Tak jak w przypadku tego, co nas stresuje, różne rzeczy i sytuacje nas "luzują". Podam wam kilka przykładów na odstresowanie:

  • Podziel słonia na kawałki — gdyby ktoś postawił przed Tobą słonia i polecił go zjeść, to z pewnością powiedziałbyś, że nie dasz rady. Oczywiście przykład z jedzeniem słonia jest abstrakcyjny, jednak często stajemy przed wyzwaniem, które, wydaje nam się tak ogromne, że niemożliwe do wykonania. Wystarczy jednak po porcjować słonia i kawałek po kawałku dzień po dniu go zjeść. Więc kiedy przeanalizujemy dany problem, możemy podzielić jego rozwiązanie na kilka mniejszych spraw możliwych do zrobienia.

  • Step by step — podobnie jak w przypadku zjedzenia słonia drogę do realizacji danego celu dzielimy na mniejsze etapy. Metodę małych kroków przedstawia japońska filozofia Kaizen. Jest wiele książek, które opisują jak wykorzystać filozofię małych kroków zarówno w życiu prywatnym, jak i w sferze zawodowej. Jednym zdaniem metoda ta polega na zrobieniu w kierunku do celu jednego kroku, potem następnego itd. Uważam, że metoda Kaizen jest pomocna w sytuacji kryzysowej, w której powinniśmy pamiętać o tym, by się skupić na działaniu małymi możliwymi do pokonania krokami.

  • Rusz cztery litery — uwolnij endorfiny poprzez ulubioną aktywność fizyczną. Podkreślam ulubioną taką, która sprawi, że nawet zmęczona i spocona poczujesz się super. To może być wszystko: ulubiony sport, spacer, a nawet wielkie sprzątanie. Ważne, by regularnie wprawiać w ruch swoje ciało.

  • Zaprogramuj swoją podświadomość — jestem fanką pozytywnej psychologii. Uwielbiam czytać i słuchać o tym, jak lepiej żyć i lepiej się czuć. Niektóre techniki polecane w poradnikach mnie śmieszą i uważam je za utopijne (zwłaszcza te dotyczące dzieci), inne stosuję.
    Polecam wam afirmacje, czyli stworzenie sobie pozytywnych sformułowań i regularne ich powtarzanie we wszystkich trzech osobach:

Ja Ania jestem piękna i wspaniała.

Ty Aniu jesteś piękna i wspaniała.

Anka jest piękna i wspaniała.

 

Oczywiście powtarzanie afirmacji nie pomoże, gdy nic nie będziemy robić, by była ona prawdziwa. Więc powtarzam sobie, że jestem piękna i wspaniała dam o swój wygląd, a gdy robię to często, żaden pryszcz nie sprawia, że czuję się brzydka.

Inną techniką wpływania na podświadomość, którą lubię, jest tak zwane praktykowanie wdzięczności. Czyli uświadamianie sobie, co dobrego nas dzisiaj spotkało. Można każdego wieczoru napisać, za co jesteśmy wdzięczni. Jestem wdzięczna za to, że mam fajnych  ludzi wokół siebie.

Wiem, że w ciężkich chwilach trudno jest skupić się na pozytywach, ale gdy, na co dzień, zamiast narzekać będziemy myśleć pozytywnie, to łatwiej przejdziemy  przez kryzys.


  • Tylko spokój nas uratuje — nie bez przyczyny osobie, która wpada w złość, mówi się "weź głęboki oddech i policz do dziesięciu". Oddech i dostarczenie tlenu do krwiobiegu spowoduje zwolnienie akcji serca podniesionej przez hormony stresu. Podobno większość ludzi ma problemy z prawidłowym oddechem, oddychamy za szybko i za płytko. Warto przestać traktować oddychanie, jako czynność automatyczną i poświęcić mu trochę uwagi. Można to robić, medytując, ćwicząc jogę lub po prostu skupić się nad oddechem przed snem.

  • Jedz zdrowo i wysypiaj się — te dwie prozaiczne czynności są niezbędne do tego, żebyśmy się dobrze czuli, a tak często o nich zapominamy. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji kryzysowych, w których jesteśmy zestresowani.
    Ja z powodu stresu mam ogromne problemy zarówno z jedzeniem (brak apetytu, mdłości), jak i spaniem (przewracanie się z boku na bok do 4 nad ranem). Choć w stresie bywa to trudne, staram się jeść regularnie małe porcje, z którymi mój układ trawienny sobie poradzi. Jeśli chodzi o sen,to zasypiając, próbuje odwrócić swoją uwagę od problemu czytaniem lub słuchaniem audiobooka, a gdy się w nocy przebudzę, skupiam się na oddechu: raz wdech, raz wydech, dwa wdech, dwa wydech...
    Natomiast, gdy źle śpię kilka nocy z rzędu, sięgam po tabletkę przepisaną przez lekarza. Przyjmowanie pigułek na sen ograniczać do minimum, gdyż są silnie uzależniające.

  • Karm się endorfinami — jak śpiewał Rysiek "w życiu piękne są tylko chwile...", więc spraw sobie jak najwięcej pięknych chwil. Oglądaj, słuchaj, czytaj i rób to wszystko, co sprawia, że się uśmiechasz. Unikaj natomiast uzależniających pseudo poprawiaczy humoru np. alkoholu czy słodkiego obżarstwa, gdyż żyjąc w stresie łatwo wpaść w nałóg.


Na koniec mam dla Was tekst, który dostałam na warsztatach psychologicznych. Prowadząca natknęła się kiedyś, gdzieś na niego i ponieważ jej się spodobał, postanowiła "posłać go w świat". Mnie także urzekły słowa anonimowego autora i dlatego zrobię to samo co psycholożka.


NIECH MOC BĘDZIE Z NAMI!!!


MAM TĘ MOOOOC.


Wyrzuć wszystko to, co nie działa.
Teraz. Weź i wynieś na śmietnik.
Buty dajmy na to, w których się potykasz, jeśli jest ci niewygodnie — na śmietnik. Talerz ze starego serwisu, na którym nic nie podasz — wystaw przed drzwiami, może ktoś weźmie. Karteczkę z dietą przyczepioną na drzwiach lodówki (to już nawet nie jest śmieszne!!!) Codzienne rozmowy telefoniczne: „wyobraź sobie, co za koszmar!", a ty: "Uhm Koszmar”, · a sama przestępujesz z nogi na nogę, bo twój ulubiony serial zaraz się zacznie, lub stygnie pachnąca kąpiel po ciężkim dniu. Twoja znajoma od telefonu ma codziennie koszmar.
Po co ci to?
Wyrzuć słowa, które wypowiadasz rano do budzika: „jeszcze 5 minut”. Albo wstań od razu, albo ustaw pobudkę dla siebie — nie dla sumienia. Bo to nie działa!!!
Wyrzuty z powodu tego, czego dziś nie zdążyłeś zrobić – won. NIKT NIE JEST IDEALNY
– powieś sobie na lodówce zamiast diety.
Wyrzuty z powodu przeszłych czynów, stosunków, znajomości, wyborów, które kiedyś zrobiłeś… Wyrzuty won – do diabła. Wszystko się zgadza Żadnego żalu tylko doświadczenie
i wdzięczność. Żadnego rozmyślania, „co by było, gdyby…” albo rób, albo nie myśl.
Spróbuj – jak się spodoba, to idź dalej. Koszykówka, nauka japońskiego, poznać kogoś, nowa praca nowa fryzura, teatr…
Jutro, dobrze? Choć jedną rzecz ok?
Zamiast rozmyślania, które trzeba wyrzucić.
Wyrzuć zwyczaj przepraszania po kilka razy. Wystarczy jedno szczere „przepraszam”, jeśli jest powód. Reszta to śmieci, balast.
Swetry, sukienki, dżinsy i inne badziewie, które ci nie pasuje, pogrubia, postarza – won! Żadnych „po domu”, żadnego »do lasu«! Na przemiał
Przecież nie znalazłaś siebie na śmietniku.
Masz być zawsze piękna!
Wyrzuć „walizkowe relacje”, które są jak walizka bez rączki, po co to
i ciągnąć ciężko i wyrzucić szkoda. Ręce ci jeszcze nie odpadły? Zdecyduj się i zamień je na eleganckie, z kółeczkami, takie, co same jadą ku radości wszystkich.
Zrozumiałeś metaforę? Pięknie, lekko, komfortowo, pewnie. Resztki kosmetyków, zbędne lekarstwa, przeterminowane perfumy – won! Zasługujesz na świeże, nowe, najlepsze.
Obietnice, że „kiedyś” napiszesz, zadzwonisz, zrobisz, kupisz – jeśli wiszą ponad tydzień (no dobra dwa) i nikt nie umarł, to znaczy, że są zbędne. Wykreśl.
Słowa „nie umiem”, „nie znam się” – nie działają. Dowiedz się, naucz, poznaj albo zapłać temu, co umie. Przecież nie prowadzisz hodowli kompleksów, tylko chcesz żyć wygodnie, prawda?
Wspomnienia, z powodu których drżą ci ręce i masz łzy w oczach – won! Jak wrócą ponownie, kasuj. Nie zatruwaj sobie życia.
Było – minęło.
Zwyczaj ciągłego ustępowania, bycia »grzeczną dziewczynką« lub „grzecznym chłopcem”, przemilczania, nawet gdy czegoś bardzo potrzebujesz, ale „co ludzie powiedzą”
- wyrwij z korzeniami!
Mów, proś, komentuj, wypowiadaj się — grzecznie i taktownie, ale zgodnie z własną wolą i o swoich potrzebach.
Strach przed starością, chorobą, przed nowym, wątpliwości co do swojej urody i wdzięku, brak wiary we własne szczęście – spakuj i spal, a popiół – na wiatr.
To nie działa, nie pomaga. Przeszkadza żyć po ludzku.
Zepsute zapalniczki, długopisy, czajnik, kuchenkę – won.
Kupisz nowe
Zwyczaj przepieprzania czasu w Internecie –
wywal już teraz, zaraz, natychmiast!
Skończysz czytać – wyjdź na spacer.
Tam jest dobrze, jest świeży podmuch powietrza słońce albo deszcz, zieleń albo śnieg.
Przejdź się, pooddychaj, poparz, posłuchaj, powąchaj.
To żyje. To działa!!!
 
 
Zaopiekuj się sobą.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy i pouczający tekst!! Dzięki za niego!!! Pisz dalej, bo świetnie Cibti wychodzi!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo się cieszę, że się podoba. wszystkiego dobrego

      Usuń

M - jak miłość i małżeństwo

  Siódmy październik jest w moim kalendarzu szczególnym dniem, ponieważ tego dnia w 2006 roku brałam ślub. Nie jestem szczególnie przesądn...